Polecamy nowe LP: Piano Sketches
Ten sam fortepian. Ten sam strój fortepianu 432 Hz. To samo studio nagraniowe. Ten sam mikrofon wstęgowy stereo. Ten sam realizator dźwięku. Jedna taśma i jeden magnetofon. Dwa dni nagrań. Sześciu wybitnych pianistów….
Trochę długa ta wyliczanka, ale chciałem Wam uzmysłowić wyjątkowość, a jednocześnie złożoność tego projektu. Kiedy wpadłem na pomysł nagrania kilku pianistów solo bez udziału sekcji rytmicznej, doszedłem do wniosku, że będzie to coś w rodzaju „oczyszczenia”. Mam na myśli moje pojmowanie muzyki i przebywanie z nią jako muzyk, a teraz również jako producent. Moja wyobraźnia potrzebowała czegoś zupełnie innego, świeżego i w jakimś stopniu krystalicznego. Czystość formy, jaką niesie za sobą fortepian solo, jest chyba ideałem. Z przestrzeni ideałów trzeba było sięgnąć prozy życia, a nie była ona łatwa…
Na szczęście nagrania dokonaliśmy w Custom 34 w Gdańsku – absolutnie wybitnym studio nagraniowym. Mamy tam do dyspozycji najlepszy analogowy sprzęt, poczynając od konsoli na magnetofonie Studer kończąc. Dodatkowym walorem akustycznym miejsca jest to, że główne studio ma 8,5 m wysokości, co daje niesamowite brzmienie! Ważnym elementem jest też mikrofon HUM – hit wszystkich audiofilskich studiów nagraniowych!
Proszę sobie wyobrazić, że podczas nagrania i masteringu nie użyliśmy żadnej korekcji dźwięku! Myślę, że to też świadczy o wyjątkowości tej produkcji. Istotnym elementem układanki była także logistyka. Zgranie dostępności każdego z artystów (wszak każdy z nich koncertuje), którzy niejednokrotnie są też wykładowcami akademickimi, było nie lada wyczynem!
Celowo nie piszę o muzyce. Chciałbym zostawić ją Wam jako czystą, niezapisaną kartę. Zresztą zapraszając do udziału w nagraniu moich wspaniałych kolegów, zrobiłem podobny zabieg. Żadnych sugestii programowych, stylowych… Nic. Zdawałem sobie bowiem sprawę z różnorodności stylów, brzmienia, podejścia każdego z osobna do nagrania, więc niepotrzebna była tu instytucja „planowania”.
Jak ciekawym i wielce pouczającym doświadczeniem było słuchanie poszczególnych artystów grających po sobie… Mógłbym powiedzieć, że było to doświadczenie psychologiczne, niemal mistyczne! Tyle emocji, energii, charakteru, perfekcji, szaleństwa i miłości nieczęsto spotyka się w jednym miejscu.
Zapraszam do słuchania!
Adam Czerwiński